Hej!
Wiem doskonale, że podobnych tematów na forum jest tysiące. Z tym, że mój problem jest w trakcie nieudolnych prób rozwiązywania i przez to jest nieco bardziej skomplikowany. Stan na dzień dzisiejszy w filmiku a poniżej opisuję po kolei, co z wołowiną się działo. Jeżdżę nim 2,5 roku, dużo w niego zainwestowałem i na dzień dobry powiem co jest wymienione (żeby pewne rzeczy zdyskwalifikować) i jednocześnie może mieć jakikolwiek związek z usterką.
- nowe turbo (nie żadne regenerowane, zamawiane prosto od Garrett'a)
- EGR zaślepiony (nie przeze mnie)
- fabrycznie bez DPFu
- nowy dwumas i sprzęgło LUK
- przebieg na liczniku 278 tys.
Zacznę od początku czyli od października ubiegłego roku, kiedy problemy się zaczęły pojawiać (tak, dobrze słyszycie auto od 5 miesięcy jest partaczone przez "mechaników") Otóż podczas jazdy na równych obrotach pojawiły się lekkie poszarpywania, które na ogół po rozgrzaniu silnika mijały. Nim zdążyłem się doczłapać do warsztatu z autem po kilku dniach właśnie na zimnym silniku szarpnęło jeden raz, drugi po czym obroty spadły do 1100 i nie były w stanie tej wartości przekroczyć. Jeszcze tego samego dnia odholowane do mechanika, gdzie komputer pokazał błąd "złego ciśnienia na listwie wtryskowej" kodu Wam nie powiem, cisnę wszystko z pamięci. W każdym razie błąd został usunięty i jak ręką odjął problem zniknął.
Minęło kilka dni akcja taka sama, poszarpywanie do momentu aż zgaśnie. Tym razem wizyta u innego mechanika. Tam auto stało ponad 2 miesiące, między czasie sprawdzone:
- wtryski (sprawne)
- układ paliwowy
- ciśnienie całego układu (nie wiem czego) ale było wszystko okej
- sprawdzenie układu elektrycznego
- komputer żadnego błędu nie pokazywał
Po trzech miesiącach biedniejszy o 450 zł wyjechałem szczęśliwy od mechanika z informacją, że wystarczyło jakieś kostki przedmuchać złączyć jeszcze raz i jak ręką odjął, po czym zrobiłem 40 km i stało się znowu to samo. Wróciłem do warsztatu, auto postało kolejny miesiąc i tym razem nic nie zrobili. Między czasie na własną rękę sprawdziłem pompę wysokiego ciśnienia która u kolegi w Volvo pracowała (wyeliminowaliśmy usterkę w jego samochodzie)
Mamy już styczeń i wizyta u trzeciego innego magika mechanika. Z racji, że miałem wątpliwości co do jakości pracy poprzedniego warsztatu kazałem mu od zera zacząć pracę i nie przejmować się tym co powiedziano mi w poprzednim warsztacie, więc:
- sprawdził wtryski (3 z 4 okej, czwarty słabszy nie rzutujący na pracę silnika, który i tak wymieniłem żeby nie było)
- pompa wysokiego ciśnienia (oddał ją niby specowi od regeneracji rzekomo w środku był ukręcony "jakiś bloczek")
- EGR okej
- układ paliwowy okej, wymieniony filtr paliwa
Auto odebrałem wczoraj, wrociłem do domu i wszystko było w porządku. Wieczorem pojeździłem trochę po mieście i znowu zaczęło poszarpywać. Zostawiłem go na noc i rano poszedłem odpalić, odpalił spoko ale przez pierwsze 2-3 minuty poszarpywał. Wyjechałem spod domu, zrobiłem 200 metrów i znowu 1100 obrotów maksymalnie, trzęsie całą budą. Zjechałem na parking, zgasiłem i potem już tylko to co na filmie poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=Uw8_iJgw2Io
Żadnego nienaturalnego kopcenia nie zarejestrowałem. Rano pod blokiem palił na biało w normalnych ilościach (oczywiście szarpał). Pomóżcie, bo mi już po prostu ręce opadają. Między czasie zdążyłem kupić sobie nowe auto i tylko dlatego wytrzymałem tak długo z tymi pseudo "specami" w innym wypadku zrobiłbym im tyrkę z góry na dół za takie cyrki. Część hajsu odzyskałem, ale ogólnie to już zastanawiam się nad sprzedażą "jako uszkodzony". Jestem ogromnym fanem Volvo i wierzę, że można to jeszcze naprawić i sprzedać sprawne auto. Wybaczcie, za niepełne informacje, ale nie jestem mechanikiem, tylko użytkownikiem.