Cześć,
No więc dziś mój Łosiek zrobił mi pierwszy numer... Odpaliłem go rano, ruszam - muł... słucham, nie słyszę turbo... Hmm trochu się przypociłem. Ale patrzę po desce, zero komunikatu, check engine, nic. Sprawdzam czy jest tryb awaryjny - nie. Pierwsza myśl - diagnostyka. Umówiłem się z moim znajomym macherem na jutro, ale postanowiłem jeszcze podłubać pod maską i posprawdzać wężyki, przewody itp. No i uff... na szczęście tylko przegryziony wężyk podciśnienia od gruszki turbiny (ubije gada co to zrobił). Podłączyłem i hula jak ta lala. A teraz po co to piszę... MIanowicie zacząłem się zastanawiać czemu auto nic do mnie nie gadało że coś go boli? Uważam że o takiej rzeczy jak brak ciśnienia w układzie turbiny powinien mnie siakoś poinformować. Po serczingu po sieci wyczytałem coś takiego. Po usunięciu DPFa (jak u mnie, za poprzedniego właściciela), wiadomo, dogrywa się jakąś aplikację do kompa która ma go oszukiwać że filtr jest, ale niektórzy twierdzą że jak ktoś poszedł na łatwizne to mógł "zbanować" kompa czyli niby całkiem wyłączył mu diagnostykę i teraz w razie czego w ogóle nie będzie mnie o niczym informował niezależnie od tego co padnie.
Jak to jest koledzy? Można zbanować tak kompa? Bo powiem szczerze że nie specjalnie mnie to cieszy jeśli to prawda... Acha, dzwoniłem do poprzedniego właściciela - twierdzi że dał tysiaka i że mu dogrywali coś do kompa... zawsze może tak ściemnić...