Od dłuższego czasu ciągnie mnie do wymiany mojej wysłużonej astry g (PB) na nowe auto. Jakoś od 10 miesięcy nastawiony jestem na Volvo V50 (wstępnie miało być s40, jednak V50 wydaje się praktyczniejsze). Zdecydowany byłem na benzynę, jednak ofert jest skrajnie mało, a co dopiero mówić o wybraniu czegoś wartego uwagi. Natomiast z wersją 2.0 D jest sprawa całkiem inna.
Samochodem planuję dojeżdżać do pracy (odległość 8-9 km - po niewielkiej miejscowości bez świateł, tyle co 2 razy się zatrzymam na przejściu dla pieszych); jakieś zakupy w tygodniu, nieprzewidziane trasy do 20 km; średnio co 3 tygodnie trasa 300 km w jedną stronę i z powrotem, i tak 3-4 razy w roku coś dłuższego 400-600 w jedną stronę. Przebieg roczny raczej nie do oszacowania, może być 17 tyś jak i 25 tyś. Jednak około 70% całego przebiegu będzie to jazda na trasie.
Czy w takim układzie diesel to dobry pomysł? Ewentualnie jak traktować takie auto, żeby go nie zamęczyć jazdą miejską, na co uważać. Z wymianą samochodu mogę poczekać, jednak patrząc na pojawianie się ofert z benzyną, można i czekać pół roku - rok.
Mogę wydać około 25-30 tyś, im mniej wydam na zakup tym więcej będę mógł wydać na felgi/opony/ pakiet startowy. Więcej oraz wcześniej.
Być może ktoś z was posiada 2.0 w dieslu i ma podobny rozkład trasa/miasto, i ostudzi moje obawy.