przez hosekk » 29 sty 2015, o 15:52
Temat tak popularny, a jednak mało rozwinięty więc postanowiłem się podzielić swoją opinią.
Nie mam co prawda doświadczenia w zwiększaniu mocy VOLVO, aczkolwiek bardzo dokładnie przerobiłem go w LEONIE, który był moim poprzednim samochodem (1.9TDI 110KM)
Na samym początku od razu odwiodę chętnych na zakup jakichkolwiek gotowych urządzeń zwiększających moc. Jeśli chcecie już wywalić pieniądze w błoto to lepiej wspomóżcie forum:) Dlaczego - to już sami wywnioskujcie z dalszej części.
Pierwszy program w Leonie zrobiłem zaraz po zakupie. Miał ok. 140 km i 360Nm (mniej więcej bo już nie pamiętam bardzo dokładnie).
Na początku wszystko było super, jeździło się świetnie, przyrost mocy bardzo odczuwalny. Jedyny minus to to że troszkę trząsł się dwumas, ale jak to stwierdzono - jest już do d. i trzeba by go wymienić.
Niestety po ok. 5 tyś km zaczął mi wskakiwać tryb awaryjny. Na początku było to mało odczuwalne bo dopiero przy prędkości ok. 180km/h - a że nie ma zbyt wielu dróg gdzie można sobie tak pośmigać, to z czasem o tym zapomniałem. Później prędkość kiedy wyskakiwał błąd się zmniejszała, a ktoś kto robił mi program, bez nawet podłączenia do kompa powiedział że są to zapieczone łopatki w turbo - no bo oczywiście 90% wielkich speców nie potrzebuje żadnych urządzeń żeby zdiagnozować samochód, bo przecież to i tak turbina...
Któregoś dnia, przypadkiem zauważyłem, że gruszka od turbo ma dość sporą dziurę (przerdzewiała).
Podjechałem do znajomego, który wymienił mi to, ale niestety nie pomogło - ba - wręcz przeciwnie. było jeszcze gorzej...
Umówiłem się na wyciągnięcie turbo, ale w między czasie wypadł mi niespodziewany wyjazd i tak, po przejechaniu ok. 100km od domu nastąpiło małe puknięcie pod maską, a z rury wydechowej poszła astronomiczna ilość białego dymu. Na szczęście udało mi się zgasić silnik.
Auto na lawecie pojechało do firmy w Lublinie, która zajmuje się podkręcaniem silników (ale nie tej która robiła mi program).
Oczywiście okazało się, że urawał się wirnik no i turbo umarło.
Jako, że planowałem pojeździć jeszcze trochę tym autem, poprosiłem aby założyli nowe (zupełnie nowe - chyba GARRET), sprawdili wszystko i jak cokolwiek jest do wymiany to wymienili.
Po pewnym czasie przyszła diagnoza. Wirnik się urwał przez źle dobrany program, no ale jak to - pytałem bo przecież znam wiele osób które u tej osoby kręciły silniki i większość była zadowolona. Okazało się niestety, że przyczyną było niepoprawne zdiagnozowanie auta przed zwiększeniem mocy(lub też zupełny brak takiej diagnostyki).
Problem polegał na tym, że gruszka miała tą dziurę już wcześniej, ale sprzedający samochód zamiast ją wymienić przykręcił ją (tam byłą regulacja na śrubie) tak że łopatki nie otwierały się do końca i wirnik musiał zap.... jak szalony. Gość, który robił program nie sprawdził tego, a podobno dało się bez wchodzenia pod maskę (na samym kompie).
Zrobiłem u nich nowy program, ale przed tym kazali wymienić jeszcze kilka różnych elementów (już nie pamiętam jakich ale napewno EGR, jakieś czujniki...) bo jeśli tego nie wymienię to oni nie wgrają nowego softu i nie biorą odpowiedzialności za to co jest teraz.
Wymieniłem, wgrali softa, auto miało 142KM i 320 Nm, jeździło super i jeździ do dziś, bo znam nowego właściciela (ponad 150tyś km na nowym sofcie, dwumas do dziś nie był jeszcze wymieniany, a auto ma ok 300tyś km. No i oczywiście na nowym programie przestał się telepać. Cała zabawa kosztowała mnie ok 5000zł (+ poprzedni program 800zł) - kosztownie, ale na całe życie mnie nauczyło kilku podstawowych rzeczy na temat zwiększania mocy:
1. Najważniejsza jest diagnoza przed zwiększeniem mocy - zanim prawdziwy tuner zacznie wam coś zmieniać w mapach silnika, bardzo dokładnie zdiagnozuje wszystkie elementy i każe wam je wymienić. Jeśli ktoś wam mówi, że możecie to zrobić później - to znak, że trzeba poszukać innego tunera.
2. Na tym nie można oszczędzać - soft w firmie, która naprawiła mi auto dla normalnego kowalskiego kosztuje 1300zł (dla 1.9TDI), ja u tańszego tunera zapłaciłem 800zł, pozornie zaoszczędziłem 400zł, a w rzeczywistości straciłem prawie 5000zł na późniejsze naprawy.
3. Nigdy żadnych gotowych urządzeń z allegro itp, bo nie można stworzyć idealnego pudełka do samochodów, które pozornie są takie same, a nawet po wyjechaniu z salonu różnią się mocą. Takie urządzenia szybko doprowadzą stworzą dziurę budżetową w waszych finansach.
4. Jeździć tylko i wyłącznie do polecanych serwisów. Na forach jest mnóstwo opinii na temat tunerów i choć czasami trzeba tam jechać 200km to warto to zrobić.
Długi ten mój wywód, ale mam nadzieję że niektórym troszkę rozjaśnię sytuację. Fabryczne elementy są przystosowane do większej mocy. Ale to trzeba zrobić z głową, nie można patrząc na auto powiedzieć że dla niego bezpiecznie będzie zrobić 10% - bo ono może paść na serii po 1000km i później będą pretensje. Tylko pełna diagnoza silnika, turbo i osprzętu pozwoli na stwierdzenie ile można zwiększyć moc.
Pozdrawiam.