Szanowni,
mam niemalże identyczny problem jak kolega zakładający post.
1. Kupiłem auto miesiąc temu. Odpalało normalnie, nawet po nocy przy ówcześniejszych temperaturach (poniżej zera).
2. Wstawiłem je do mechanika na drobną poprawkę turbiny oraz wymianę poduszki pod skrzynią biegów (stał u niego 2 tygodnie, nie pytajcie dlaczego).
3. Auto następnego dnia rano już nie odpalało samodzielnie (konieczne wsparcie z plaka). W przewodach paliwa widoczne wyraźne pęcherze powietrza. Po jednym odpaleniu z plaka, cały dzień jeździ pięknie, mocno i bez problemu. Po nocy - to samo.
4. Oddałem do mechanika na odpowietrzenie i wymianę filtra paliwa. U niego odpalał, u mnie następnego ranka nie.
5. Oddałem do mechanika na zamontowanie zaworka zapobiegającego cofaniu paliwa. Po nocy odpalił raz (pochodził uruchomiony 1,5 sekundy i zgasł). Potem za cholerę nie ruszy bez plaka.
6. U elektryków na komputerze wskazanie błędnego czujnika świec żarowych. Elektromechanik uznał, że świece nagrzewają się bez problemu, a nawet bez nich auto winno odpalić przy zerowej temperaturze. Wg niego nieprawidłowy czujnik nie powinien mieć żadnego wpływu na odpalanie. Uznał, że to wina powietrza w przewodach paliwa.
7. Powrót do mechanika. Przeczyszczenie styków i złącz listwy paliwowej, kolejne odpowietrzenie i ponoć dokładny przegląd przewodów zakończony wymianą jednego oringu. Dodatkowo wymiana oleju w silniku oraz skrzyni biegów. Dziś rano ta sama sytuacja - odpalił raz na 1,5 sekundy, zgasł i nie odpalił ponownie.
Panowie, nie miałem tak fajnego auta jak to Volvo, ale przez ten cholerny start każdego ranka zaczynam się autentycznie załamywać. Jakakolwiek pomoc?